Odszedł Maestro Krzysztof Penderecki (1933-2020)

Z głębokim smutkiem żegnamy Maestro Krzysztofa Pendereckiego (1933-2020). Wybitnego polskiego kompozytora, który poza dziedzictwem twórczym, wyrażonym w ogromnej liczbie dzieł muzycznych, niezliczonej liczbie koncertów oraz rzeszach wychowanków muzycznych pozostawił również swój wkład w świat architektury. Wymienić tu trzeba znakomite obiekty jak Europejskie Centrum Muzyki Krzysztofa Pendereckiego w Lusławicach, Centrum Kongresowe ICE w Krakowie czy Siedzibę Narodowej Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia w Katowicach.

W roku 2016 wraz z żoną Elżbietą Penderecką został nagrodzony Medalem Bene Merentibus przyznawanym przez Stowarzyszenie Architektów Polskich osobom szczególnie zasłużonym dla szeroko pojętej architektury polskiej.

Poniżej cytujemy laudację wygłoszoną dla Krzysztofa Pendereckiego podczas uroczystości wręczenia Medali 25 listopada 2016 roku:

W tekście „Artysta w labiryncie” napisanym w 1994 roku przez samego Krzysztofa Pendereckiego można znaleźć słowa, które trafnie oddają jego twórczą drogę i życiową postawę: „Trzeba mieć odwagę być sobą”.
To prawda, Mistrz od dziesięcioleci zaskakuje dynamizmem reakcji na świat i to co przynosi życie. Jest najsłynniejszym polskim kompozytorem naszych czasów. Jak pisze Mieczysław Tomaszewski w książce „Bunt i wyzwolenie” Krzysztof Penderecki (…) „ma w sobie przekornego ducha, jest twórcą niezależnym, to znaczy takim, którego styl, technika i artystyczne cele nie zostały ukształtowane przez epokę. Gdyby posunąć się dalej, można by stwierdzić, że to on epokę podporządkował sobie, zyskując prawdziwie światową sławę.
Z dalekich podróży, które odbywa niestrudzenie od wielu lat, przywozi nie tylko wspomnienia owacji po koncertach, zaszczyty i nagrody wśród nich doktoraty honoris causa, których otrzymał do tej pory ponad 40. Przywozi również unikalne gatunki drzew, które sadzi i pielęgnuje w swoim ogrodzie tworząc pod Tarnowem niezwykłe arboretum. To jego osobista przygoda z kulturą i naturą. W drzewach rozkochał go dziadek, który był malarzem. Miłość do muzyki przekazał ojciec – adwokat grający na skrzypcach. Co ciekawe obydwaj chcieli, aby Krzysztof został architektem.
On jednak zdecydował inaczej. Niezależny od dzieciństwa, gotowy do podejmowania kontrowersyjnych wyborów. Pierwszy utwór skomponował w wieku 7 lat. Monumentalną „Pasję” gdy miał lat 25. Dziś jego autorski zbiór liczy ponad 170 dzieł. Wśród nich znajdują się utwory sakralne, kameralne, symfonie i opery. To dorobek tak obszerny i wielowymiarowy, że można by nim obdzielić co najmniej kilku wybitnych kompozytorów. Twórczo interesował się wszelkimi gatunkami muzyki, od klasyki po awangardę. Korzystał z osiągnięć techniki i elektroniki. W poszukiwaniu nowego brzmienia sięgał po kawałki blachy, szkła, dzwonków elektrycznych, maszyn do pisania i syren alarmowych. Sam wymyślał instrumenty, jak choćby tubafon słyszany w symfonii „Siedem bram Jerozolimy”. Było w tych poszukiwaniach coś z fascynującej inżynierii.
Nade wszystko ceni czas komponowania, zwykle kilku utworów na raz, bo jak twierdzi „pisanie jednego jest zbyt nudne”. „Agnus Dei” na uroczystości pogrzebowe Kardynała Stefana Wyszyńskiego skomponował w jeden dzień. Równie szybko powstała „Lacrimosa” na odsłonięcie pomnika stoczniowców w Gdańsku. „Requiem polskie” komponował 25 lat.
Swój muzyczny świat zapisuje w postaci niezwykłych partytur, które pokazują oprócz geniuszu kompozytorskiego również unikalne zdolności plastyczne.  Te barwne, nutowe obrazy mieliśmy okazję oglądać w 2007 roku na wystawie w nowo otwartej galerii architektury SARP w Katowicach.
Wielki muzyczny talent dzieli z miłością do drzew i budowania. Dlatego jego najdłużej powstającym dziełem są Lusławice, które „komponuje” już ponad 40 lat. Twierdzi, że „Ogród jest jak niedokończona symfonia”. Lusławice to jego azyl. Arcadia. Zna tutaj każdą gałąź posadzonych przez siebie tysięcy drzew. Częścią założenia jest labirynt, w którym lubi zabłądzić. Podkreśla, że: „Labiryntu nie można przejść bez zastanowienia”. On „jest symbolem drogi artysty, który szuka”.
Labirynt znalazł się też w ogrodach Narodowej Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia w Katowicach. Profesor podczas jego budowy dzielił się z nami swoją wiedzą o drzewach. Podpowiedział, żeby labirynt utworzyć z grabów. W powstanie nowej siedziby NOSPR profesor Penderecki był zaangażowany od samego początku. Gdyby nie jego stanowczy głos w Radzie Programowej Orkiestry, w której zasiadał obok Henryka Mikołaja Góreckiego i Wojciecha Kilara, nie byłoby tego miejsca. Sprzeciwił się adaptacji sali wykorzystywanej na koncerty i powiedział po prostu: Zbudujcie nową. To, że dziś sala koncertowa NOSPR nieprzerwanie tętni życiem, profesor Penderecki powinien więc uznać i za swój sukces.
Budowę odwiedzał wiele razy. Ale nie jako gość specjalny, którego wszyscy chcieliśmy w nim widzieć. W kasku i gumowcach doglądał szczegółów. W końcu powstawał dom dla orkiestry, z którą zaczynał swoją karierę jako dyrygent. Odwiedza nas w Katowicach bardzo często, chociaż ma przecież, od kilku lat, swoje miejsce związane z muzyką. To Europejskie Centrum Muzyki imienia Krzysztofa Pendereckiego w Lusławicach. Przyjeżdżają tam nie tylko wytrawni melomani i znawcy klasyki, ale przede wszystkim młodzi artyści, którzy potrzebują wsparcia, wskazówek na początku drogi, w końcu wiatru w żagle, który pozwoli im osiągnąć sukces w przyszłości. Maestro Penderecki i jego niezrównana w promowaniu muzyki Małżonka Elżbieta doskonale wiedzą jak im pomóc. Dziś w wyłuskiwaniu talentów wspiera ich również architektura, która powstaje na dziesiątki, a czasem na setki lat.
Na koniec jeszcze jeden cytat z samego Mistrza:– „Co można powiedzieć o przyszłości – nic. Niczego nie można przewidzieć. Chciałbym jednak aby moja muzyka została”.

Maestro, zwracam się w imieniu Stowarzyszenia Architektów Polskich SARP: zechciej przyjąć medal Bene Merentibus w dowód naszego największego uznania i szacunku wobec Twoich wybitnych dokonań, również tych związanych z architekturą. Dziś składamy Ci hołd i wyrażamy wdzięczność.
Życzymy Ci czasu dla Twojej muzyki i Twoich drzew, które kochaszi z którymi nigdy nie jesteś sam.

arch. Tomasz Konior